piątek, 31 maja 2013

5 miesięcy!

Miałam tego nie robić. Miałam nic nie podsumowywać ze względu na fakt, że tego miesiąca prawie dla mnie nie było, że nie chcę osiąść na laurach. Maj był pełen imprez, słodyczy, nie zdrowego jedzenia. Zabrakło w nim ćwiczeń niestety. Aleee... zrobiłam sobie dziś zdjęcie... Co prawda napięłam do niego brzuch, żeby było ładniejsze. I mocno mi się podoba! Stwierdziłam, że pomimo wszystko jest jakiś sukces!
A poza tym mam biceps! :D To takie śmieszne mieć biceps... napinam, a tu coś wystaje. W styczniu, gdy rozpoczynałam swoją drogę ku lepszemu ciału, napinając biceps nic się nie zmieniało. Teraz jest to różnica 2cm, miedzy napiętą i luźną ręką.

Tak było 17 stycznia (17 dni diety!)
Wszystko tak na prawdę zaczęło się jeszcze w listopadzie, kiedy dałam sobie czas do sylwestra, żeby schudnąć. Oczywiście nie powiodło się. A to imprezy, a to święta. Dużo jedzenia, brak ćwiczeń. Z nowym rokiem postawiłam sobie kolejny cel. Byłam zapasiona po wakacjach w pracy w Anglii. Przez 3 miesiące przybyło mi 8kg, które musiałam zrzucić. No i nie było innej opcji. Styczeń i luty pomimo tego, że są ciężkimi miesiącami (sesja) były najbardziej decydujące. W styczniu zarzuciłam dietę, pozbyłam się napojów słodzonych, postawiłam na wodę, warzywa i kurczaka. Z czasem zaczęłam interesować się jedzeniem i w taki oto sposób zrobiłam nawet chipsy marchewkowe! :D Trochę też ćwiczyłam z Chodakowską. I muszę tutaj zwrócić uwagę, że to też delikatna jej zasługa, że trwałam dalej w moim postanowieniu. W lutym podczas mozolnej nauki do egzaminu, wpadłyśmy z koleżanką na pomysł "A może Pure?". I następnego dnia po egzaminie już tam byłyśmy, zachwycone, uśmiechnięte i gotowe na walkę z kilogramami. Marzec i kwiecień - oba miesiące najcięższe (pod względem treningowym)... i najbardziej obfite w radość z ćwiczeń. Walczyłam jak tylko mogłam. Ćwiczyłam praktycznie 6 razy w tygodniu - a to rowerki, a to bieganie, rece, nogi brzuchy, ćwiczenia z youtube, ćwiczenia na siłowni. Codziennie coś innego i codziennie inna partia mięśni - żeby nie były zmęczone i żebym ja nie była znudzona. Z resztą... po prostu przez te miesiące byłam najbardziej nakręcona i na prawdę nie jadłam słodyczy, i gotowałam dobre, i zdrowe rzeczy. W maju jak to w maju, majówka, juwenalia, kortowiada. Było mało czasu. Trochę ćwiczyłam, dużo więcej jadłam, pewnie sporo przytyłam, chociaż tego nie sprawdzałam.
Tak jest dziś. Po 5 miesiącach.
I w taki oto sposób dotarłam do dnia dzisiejszego. Kiedy jestem (w miarę) z siebie dumna i planuję mobilizację wakacyjną, bo do października chcę być jeszcze lepsza!
Na koniec czerwca chciałabym zrobić podsumowanie pomiarowe. Popatrzeć w tabelkę z wymiarami, zrobić znów pomiar tkanki tłuszczowej itp.

Co zrobiłam przez ostatnie 5 miesięcy?
1.Najważniejsze! Odzwyczaiłam się od śmieciowego jedzenia. Już nie kupuję gotowych sałatek i dań z biedronki, nie jem co chwila kebabów i hamburgerów, a co najpiękniejsze - nie ciągnie mnie do Mc Donalds'a!
2. Nie piję napojów gazowanych. Odzwyczaiłam się od coli! Nawet nie mam na nią ochoty!
3. Trochę poduczyłam się gotować. Myślę o tym co jem. Zwracam uwagę, żeby jeść warzywka i żeby jedzenie było dobrej jakości.
4. Zakochałam się (jeszcze bardziej) w świeżych sokach. (Co nie podoba się mojemu portfelowi)
5. Zaczęłam ćwiczyć na siłowni. Nigdy tego nie robiłam. Przez całe życie był tylko basen lub aerobik. Teraz są i hantle, jest i bieżnia, jest rowerek. Jest dobrze!
6. Walczę sama ze sobą. Wydaje mi się, że jestem silniejsza, pewniejsza siebie, mam do czego dążyć!
7. Jestem szczęśliwsza! Pomimo tego, że poznaje mniej ludzi, mniej wychodzę, mniej alkoholu piję, mniej imprezuję.
A to mój śmieszny biceps ;D
8. Wkręciłam się na maksa w to co kocham i mam nadzieję, że w tym zostanę.
9. Sporo się dowiedziałam. Na temat fitnessu, jak i jedzenia i własnego organizmu.
10. Schudłam 8 kg, straciłam trochę w centymetrach, zyskałam 3 centymetry w pośladkach ;D


Teraz mogę poczynić tylko plany na czerwiec... Nie chciałabym robić (jeszcze) planów na wakacje, bo sesja przede mną i wszystko się może zdarzyć. (Sesja to dla mnie czas jedzenia. Stresuję się to jem. A do tego jak sie stresuje to jem fast foody. Niestety, taki człowiek)

Postanawiam:
1. Nie pić dużo energetyków!
2. Nie jeść dużo fast foodów.
3. Zdać wszystkie egzaminy.
4. Nie rezygnować z siłowni - ćwiczę, ćwiczę, ćwiczę! Przecież nie ma już zajęć na uczelni!
5. Uważać na moje ręce. (Mam zdecydowanie genetyczną skłonność do dużych barków i ramion. Już teraz widzę, że się powiększyły. Kiedyś pływałam i to chyba wtedy rozrosły mi się mięśnie, które w tym momencie od razu się powiększają przy choćby niewielkim wysiłku.)
6. Stworzyć dziennik w którym będę zapisywać co jem, co ćwiczę, jak się czuję i do czego dążę.
7. Relaksować się kiedy tylko mogę!


Powiedzcie co sądzicie o zdjęciach. Ja zachwycona nie jestem. Ale uważam, że chyba jest ok. Na pewno lepiej, niż było na początku roku.  



A na koniec: Największa motywacja dnia - Agata, która zrobiła dziś podsumowanie swojego wyzwania szpagatowego. Jak widać miesiąc wystarczy, by się rozciągnąć do szpagatu! Nie wierzyłam, przyznaję!

środa, 29 maja 2013

Wpierdoliłam paczkę piegusków...

Do dupy z tym wszystkim i o. 
Nienawidzę tego, już nie wiem co mam robić no. Niestety co do słodyczy kompletnie nie mam silnej woli. Nie jem ich 2 dni, a trzeciego lecę i wpieprzam, a potem czuje sie z tym źle. Marzę o pięknym brzuchu, ale chyba nigdy nie będzie mi on dany :(

Dziś:
-jogurt naturalny z cynamonem i musli
-trening ABT i Pure Pump
-tosty z kurczakiem, pomidorem, serem i sałatą.
-pierś z kurczakaw sosie czosnkowym, 1/2 torebki kaszy gryczanej i sałatka
-jabłko, batonik z orzechów i PACZKA PIEGUSKÓW do cholery :(
-dwie kanapki z białym serem


Nigdy wcześniej nie robiłam tych takich tostów z kurczakiem. Znalazłam podobne gdzieś, na którymś blogu. (Nie pamiętam bo dużo ich przeglądam) Niestety mój chleb był za mały, żeby pomieścić dużo składników i musiałam przekroić piersi, żeby były bardziej płaskie :/ Ale i tak smakowało super! Pomidor robi się bardzo gorący, dlatego warto na niego uważać, żeby się nie poparzyć.
Dobrze czasem zjeść coś co smakuje jak fast food, a tak na prawdę jest zdrowe.

Pomimo wszystko, dzień nie był udany... Rozpoczęłam pięknie treningiem, a skończyłam tragicznie ciastkami :(

wtorek, 28 maja 2013

A co na to BÓB?

http://www.swiatdiety.pl/images/stories/bob.jpg
Lubicie bób? Dziś przechodząc przez mój ukochany, przydomowy bazarek przypomniało mi się właśnie o bóbie. To przecież latem jem go najczęściej! Teraz jeszcze go nie było, ale już niedługo! Już czas!
Przy okazji trochę poczytałam na ten temat. Wcześniej jadłam go po prostu, "bo dobry". Okazuje się, że jest idealny dla osób dbających o linię, a nawet odchudzających się! Jest jednym z warzyw strączkowych czyli tych najbardziej "wyposażonych" w białko. Ponadto, zawiera mnóstwo witamin z grupy B, wapń, fosfor i żelazo. Co najlepsze! Ma tylko około 70 kcal na 100g!  Nie dość, że nie zawiera cholesterolu, to jeszcze pomaga w usuwaniu tego złego z organizmu.
Nic, tylko się zajadać.
Ja najbardziej lubię tradycyjny, ugotowany w posolonej wodzie, ale można go także dodawać po prostu do sałatek, albo zup. Ważne, żeby był obrany.


A co tam dziś u mnie? EGZAMINOWO! Jedno z pierwszych zaliczeń za mną, było ciężko, jestem zmęczona, ale szczęśliwa z dzisiejszego dnia.
Zjadłam dziś
-jajecznica z dwóch jajek, troche pomidora i kanapka z białym serem
-pierś z kurczaka smażona w papirusie, 1/2 torebki kaszy gryczanek i sałata z pomidorem
-trening - cycling
-dwie kanapki z wędliną, serem żółtym i pomidorem
-jogurt naturalny z cynamonem

Mało posiłków, no ale to taki dzień był, że nie było czasu. Chociaż to dziwne, ale głodna nie byłam ani przez chwilę!

Aaaale mnie tyłek boli po tym treningu! Wczoraj byłam na Pure Pump, to trochę przysiadów ze sztangą porobiłam. Dziś czułam uda. Ale po cyclingu mocno czuję tyłek! Napracowałam się, było warto. Wytrwałam całe zajęcia bez żadnego odpuszczenia. Jestem dziś z siebie dumna :D
Nie mogę osiąść na laurach! To najgorsze co może się stać! Już ten maj i tak odpuściłam. Trenowałam niby kiedy mogłam, no ale raczej nie mogłam :/
 Pomimo tego, że troche ludzi mówi, że dobrze wyglądam - nie mogę się poddać. Czekają mnie jeszcze wakacje.  Nie zamierzam wstydzić się wyjść w bikini!


poniedziałek, 27 maja 2013

PoKortowiadowy wycisk

Uf! Już po! Maj się kończy, kończy się semestr. Im mniej zajęć tym więcej czasu na naukę do sesji i treningi!
Byłam na Kortowiadzie, wytańczyłam się, wyściskałam ze starymi znajomymi, wybawiłam.  Ogólnie rzecz biorąc Kortowiada jest moim ulubionym czasem w ciągu roku odkad skończyłam liceum. Spotykamy się tam całą ekipą maturalną i jest taaak świetnie. Jakbyśmy nie mieli żadnych obowiązków, żadnych prac, studiów itp. Czuję się tam zawsze taka wolna i szczęśliwa. I są wspaniali ludzie.
Ewa Chodakowska wrzuciła na FB genialną grafikę! Idealna dla mnie! W tamte wakacje byłam 8kg grubsza! Nigdy więcej!


Dziś mój pierwszy trening po Weekendzie w Olsztynie no i niestety zbyt dobrze nie było. Poszłam na Pure Pump czyli zajęcia ze sztangami i hantlami. Ręce, plecy, klata.... wszystko mi drżało, podczas treningu było mi duszno, robiło mi się słabo. Po treningu nadal się trzęsę.
Poza tym mam tak napompowany brzuch, przybyło mi i w boczkach i w pasie... aż się nie zmierzę, dopóki tego nie zrzucę. Ale w sumie to też jestem przed okresem więc może dlatego czuję się ciężka i wielka.
Mój organizm jest wykończony po maju i potrzebuje regeneracji. Tylko jeszcze nie wiem co powinnam robić. Bo jedzenie znów zdrowych rzeczy, treningi i picie dużo wody to chyba za mało. Potrzebuję duuuużo witamin i składników mineralnych.
Co polecacie?



PS - muzyczka.

wtorek, 21 maja 2013

Niech ten maj się już skończy!



Trochę motywacji znalezionej nie wiadomo gdzie.


Tak, jest piękna pogoda, jest słońce, jest przyjemnie. Ale naprawdę, chcę żeby maj się skończył.
Mój maj to – majówka, juwenalia, kortowiada… a między nimi nauka, zajęcia na dwóch wydziałach i zebrania UMK TV. Sporo. Brak czasu na treningi. Czuję jak mi wszystko ochlapło i przytyło. Dlatego też chcę, żeby ten maj się już skończył, ponieważ na początku czerwca zaczyna się sesja… Czyli będzie tylko nauka i treningi. Nie będę już chodzić na zajęcia, co oznacza, że czas na trening zawsze się znajdzie ;) Jutro jadę na Kortowiadę, tam spotkam starych znajomych, wyściskam ich wszystkich. A potem wrócę i czekają mnie 3 miesiące treningów… jeśli będą upały to będę pływała. Jeśli będzie chłodniej – będzie dalej bieganie, Chodakowska i Pure.

 Lato będzie piękne. A ja jeszcze piękniejsza.

maminy sorbet
Jak mi minął ostatni weekend? Byłam w domu. Czy jadłam coś pysznego? Hmmm, jedyna nowość, której spróbowałam to kompletnie przypadkowo powstały sorbet malinowy. Siedziałam i zakuwałam do egzaminu, a tu mama przyniosła mi kubeczek z niespodzianką. Rozmrażała maliny do ciasta (czy czegoś) i wpadła na pomysł, że w upalny dzień bardziej przyda się sorbet, niż ciasto. Dodała do niego trochę cukru pudru, ponieważ (podobno) był za kwaśny. Pychotka!


Ze smacznych rzeczy, w te upalne dni jadłam też ananasa. Uwielbiam go kupować, bo zwykle jest soczysty i słodki… tyle tylko, że po zjedzeniu dużej ilości parzy w buzie :/  Ogólnie uwielbiam owoce… arbuzy i melony oooo kocham! <3  Już nie mogę się doczekać malin i jagód… będę je zamrażać, a następnego dnia zjadać jako sorbet. TAK!


PS. Rzadko tu bywam, trochę jest to spowodowane moim brakiem motywacji i czasu. Mam nadzieję, że czerwiec będzie obfitszy w posty jak i treningi ;) 

A może zagramy? :D


piątek, 17 maja 2013


Wrzucam tylko to co dziś u mnie i padam spać. Jutro ostatni i najlżejszy dzień tego tygodnia. Weekend będzie pod znakiem nauki. Uh! Już się boję :/

Czwartek:
-dwie kanaki z almette
-winogrona,  serek wiejski z bułką i mini kabanoskami... muszę następnym razem zapamietac ich firmę i znaleźć w internecie i poczytać, bo są genialne na posiłek poza domem
-makaron z mieszanką warzyw włoskich i kurczakiem - wyszło genialnie i pięknie (zdjęcie nie oddaje tego co ja widziałam... kolorów!)
-jogurt 180 ml naturalny z łyżeczką cynamonu pyyycha!
trening - WF i Total fitness
-dwa jajka prawie na twardo i pół pomidora

aaahhh no i po obiedzie skusiłam się na jedną kulkę rafaello! od razu poprawiła mi humor! :D

środa, 15 maja 2013

Brak obiadu :(

Jak tam Wasz kolejny dzień na drodze do szczęścia?
U mnie jak zwykle wadliwie... ale jakże przyjemnie! Dlaczego wadliwie? Bo nie miałam kompletnie czasu jeść. Cały dzień spędziłam tak na prawdę na głupotach, nie jadłam obiadu, nie jadłam żadnego mięsa. Środy i czwartki mam właśnie tak ciężkie, że ledwo zdążę skoczyć na trening między zajęciami i nie ma czasu usiąść spokojnie i zjeść. Czasem przygotowuję sobie jakąś sałatkę na wynos, albo chociaż kanapkę... i czasem też po prostu jem na mieście. W centrum handlowym w którym jest mój Pure jest Subway (który jest gorszym złem) i Kuchnia Polska (która już taka zła nie jest). W Kuchni Polskiej często są pieczone piersi z kurczaka... mogę sobie wziąć takie na wynos, kupić pomidora na straganie i lepszy taki obiad niż żaden. Dzisiaj był taki dzień, że jedzenia na mieście nie mogłam kupić, więc wcześniej zaopatrzyłam się w produkty, które mogłam nosić cały dzien w plecaku.
Tak więc

 Rano zjadłam
-dwie kanapki pelnoziarniste z avocado
I poszłam na trening: 1h na bieżni, 10 minut brzuszków i 3 serie na maszynie do boczków(muszę w koncu dowiedzieć się jak ona się nazywa! :D )
A potem
-jogurt fpitny 7zbóż for men mandarynka pomarańcza (pyyycha!)
-pomidor, bułka, serek wiejski light
-sandwicz WASA
-1/2 torebki ryżu z domowym dżemem z jabłek i cynamonem

Cały dzień dziś latałam... a to zajęcia na których miałam prezentacje, a to siłownia, a to składanie materiału w TV, znów zajęcia i zebranie TV... od miejsca do miejsca. Zdecydowanie potrzebuję ROWERU. Noszę się z jego zakupem już od 3 miesięcy. Nawet rodzice powiedzieli, że mi dołożą jakieś grosze (Chcę stary i ledwojeżdżący żeby nie było żal jak ktoś go ukradnie) Będę musiała w końcu zebrać się i kupić bo wykończyć się można lataniem z miejsca na miejsce i denerwowaniem się czy zdążę na autobus.

Lecę spać. Jutro kolejny piękny dzień który najprawdopodobniej rozpocznie się siłownią! :D
Dobrej nocki z dobrą muzyką!




Aaaa! Zapomniałam! Znalazłam dziś na Pudelku zdjęcia Zoe Saldana (pani z Avatara). Pięęękna!
http://www.pudelek.pl/artykul/55133

wtorek, 14 maja 2013

STEP po raz pierwszy

Co tam dziś u mnie?

-banan
-dwa chlebki pełnoziarniste z avocado
-biały barszcz na wydziale i ciasteczka BelVita
-trening - 15' rolki, 20' bieżnia, 15' ręce na maszynach, STEP 1h, 10' rolki
-serek wiejski i niestety zwykła biała bułka którą kupił mi kolega
-kanapka z almette i pomidorem i sałatka z ryżu, makreli i kukurydzy

Na STEPIE byłam po raz pierwszy. I teraz siedzę i na serio odpadają mi nogi! Planowałam jechać do Pure, tak biegać i wrócić. Zobaczyłam, że są zajęcia ze stepu więc na nie poszłam ;D
Jak było? Świetnie! Babka prowadząca jako jedyna którą znam nie używała mikrofonu na zajęciach. Krzyczała z całej pary co na MAKSA motywowało! Poza tym to były pierwsze zajęcia na których tylko raz się zatrzymałam. Dały mi popalić. Tylko raz poszłam się napić. Gdyby nie to, że zaschło mi w gardle to w ogóle bym nie przestała. No więc jak już mówiłam siedzę teraz wykończona i zmęczona i stopy mi ciążą jakby były do nich przyczepione kamienie.

INSPIREJSZYN :)
 :)
Źródło: http://bycidealna.tumblr.com/

Taką miałam dziś małą rozkminkę. Ten maj to jest kompletnie nie do życia! Ja dziś tak na prawdę zrobiłam pierwszy mocny trening w tym miesiącu. Na początku w majówkę zrobiłam kilka razy Chodakowską i biegałam... to było ze 3 razy. Potem robiłam przez kilka dni ABSy. Potem były Juwenalia... 6 dni z życia wyjęte (i podczas nich ta moja radość związana z wyglądem, chociaż nie chcę się przechwalać, bo nie jest mocno dobrze, ale najgorzej też nie jest. Na pewno jest lepiej niż w sylwestra) Teraz mam jakieś 8/9 dni na zajęciach, w bibliotece i w tym 3 dni w domu. Może dam radę jakoś normalnie się żywić i ćwiczyć. Chociaż gdy kasa ograniczona na koncie (przez pijackie juwenalia) No ale potem jest znów Kortowiada! I znów będzie jakieś 5 dni wyjęte z życia! Już chcę mocno czerwiec, chcę sesję po to żeby ćwiczyć i zdrowo żyć! (oprócz energetyka czasem na naukę ;) ) Lepszy energetyk niz 3 dni picia alkoholu.

Pierwsze wyjście w bikini!!!

Ej jest dobrze! Serio!
Mój pierwszy raz w bikini zdarzył się w środę. Była gorąca pogoda a ja ze znajomymi wybrałam się na rozgrzewkę juwenaliową czyli Beach Party. Plaża, słońce, basen i piana party. Na początku się wstydziłam rozebrać. Nie uważałam, że wyglądam dobrze w bikini. I w sumie nie uważałam tak aż do przedwczoraj kiedy zaczęłam oglądać zdjęcia z tej imprezy i stwierdzilam "ej! jest dobrze!" Pierwszy raz od bardzo dawna poczułam, że jestem z siebie dumna. Że te 4 miesiące pracy nad sobą nie poszły na marne, że coś zrobiłam. Te "coś" to jeszcze nie to do czego dążę, ale to już na prawdę COŚ.

czwartek, 2 maja 2013

TURBO SPALANKO

Ołiii nadal się trzymam bez słodyczy! ;D Jestem dumna i wesoła... i zmęczona!!!
-jajecznica z dwoch jajek ze szczypiorkiem, kromka pełnoziarnistego chleba, kabanos drobiowy, 1/3 pomidora
trening - 10 minut biegu, TURBO spaalanie (umarłam!)
-shake (banan +250 ml mleka)
-activia z  cynamonem i kromka chleba pełnoziarnistego
grill- kiełbaski, sałatki  i szaszłyk i o.

środa, 1 maja 2013

UDAŁO SIĘ!

napotkały mnie pierniki, nie zjadłam!

To jest dopiero determinacja!!!

Total Fitness

Miałam nie kupować, ale zafundowała mi mama ;)
Shape z płytą Ewy Chodakowskiej - Total fitness
Czy płyta jest Ewki? Nie sądzę. Od samego początku miałam wrażenie, że trening został ułożony przez trenerów i specjalistów Shape a Ewka go tylko przedstawia (jak kiedyś Carmen Electra itd)
Co do treningu - jego forma bardzo mi pasuje. Najpierw delikatna rozgrzewka, potem chyba 5 serii po 3 powtorzenia trzech ćwiczeń. Same ćwiczenia nie zbyt ambitne. Cięzkie i wymagające wysiłku ale klasyczne i rzekłabym wręcz, że nudne. Nic nadzwyczajnego.
Trening męczy, ale nie jest tak zróżnicowany i fascynujący jak Skalpel albo Turbo spalanie. Tamte treningi miały coś w sobie, pewien "power". Ten niestety czegoś takiego nie ma.
Ale warto go poćwiczyć! Zawsze jest pewnym urozmaiceniem w codziennych treningach. Ja z pewnością będę go robić raz w tygodniu.

Co dziś jadłam? Jest 13.41 a ja jadłam dopiero śniadanko. Ale tak to jest - majówka, lenistwo, słoneczko i długie spanie ;D

-dwa jajka na twardo i 1,5 kanapki pełnoziarnistej z serkiem w plasterku i pomidorem (kocham pomidory nad życie, ale dopiero od 2 miesięcy ;D)
-trening - okolo 3,5 km biegu (pozniej sprawdze bo znow biegłam z endomodo), total fitness, abs stary
-risotto  (ryż z curry, kurczak, brokuły, kukurydza) mama zrobila ;)
-ryż z activią naturalna, jabłkami z patelni, cynamonem i płatkami migdałów
-pasek gorzkiej czekolady
-bułka z dynią z sałatą wędliną pomidorem i serem +kabanos i pół paczki paluszkó Lubelli


I siedziałam sobie na balkonie, relaksowałam się czytając majowe gazetki. W Toruniu rzadko je kupuje. Ale w Płońsku gdy jestem jak mama ma ochotę też je przejrzeć to nie pogardzę Shapem z płytką czy Playboyem (który jest coraz gorszy i chyba wiecej go nie kupię)